środa, 16 listopada 2011

good

Siedzą sobie sama w pokoju i liczę krokami, metry mojej samotności, których nie chcę i wyrzucam je przez okno i balkon na ulicę, myśląc, ze ktoś je zje, albo nadzwyczajniej w świecie się rozłoży na części pierwsze, a później zniknie. Niektóre z nich wkładam do puszki i palę, a następnie puszczam na wiatr popiół, który leci do waszych miast i zatruwa wasze powietrze, niestety część z nich powtórnie wraca do mojego pokoju ... Ah, jakże ludzie mnie denerwują myśląc i zapominając o tym, że życie to nie jest tabliczka mnożenia, której można sie nauczyć w dzień, dwa albo miesiąc. Aktualnie mam wrażenie, ze cały świat i wszystko co mnie otacza krzyczy. Wszyscy krzyczą. Ewentualnie płaczą. A najczęściej jedno i drugie. Życie mija mi powoli, wszystko jest spokojne i niesamowicie cudowne ostatnimi czasy, ah. Wieczorami czytam poezje, która wypełnia mnie całą, dość niesamowite, bo zawsze płaczę. Czasami się zapominam i wpadam w ciąg dnia, chodzę na każdą lekcje, "uważnie słucham" nauczycieli, wracam do domu, odrobie lekcje i siedzę na komputerze, co mnie natomias irytuje. Chciałabym nauczyć się stawiać pewne i swobodne kroki, umieć stawać się lepsza. Nie boję się latać, nie boję się ciemności, ale boję się ... nie, nie wypowiem tego na głos, choć niewypowiedziane dusi jeszcze bardziej. Cudowna melancholia, a te jej jesienne odcienie, to sama czysta forma dołowania, ojej.
 Pokój to pokój, mój własny kąt, w którym mogę robić wszystko co chcę, jednak moja mama nie rozumie tego, że bałagan, a raczej mój artystyczny bałagan w moich 4 ścianch, odzwierciedla moją artystyczną duszyczkę. No to jeszcze wrzucę piosenkę, którą wczraj znalzlam i która zawładnęła moim wczorajszym i dzisiejszym wieczorem :

sobota, 12 listopada 2011

go go go

 Nie wiem jak można tęsknić, tak cholernie tęsknić za czymś, czego się tak naprawdę nie miało? Dlaczego nie można się pogodzić ze stratą czegoś co nie było dla Ciebie przeznaczone? A zwiódł tylko jeden człowiek ... Ale uświadomiłam sobie, że tak naprawdę jestem do niego tylko przywiązana, tak jak inni do szminki, komórki, zakupów i innych pierdół. Ostatnimi czasy za dużo palę i za dużo przeklinam. W mojej głowie gromadzą się przeróżne myśli, nad którymi czasami nie potrafię zapanować. Zaczęłam uciekać od normalności, ludzie coraz bardziej mnie przerażają, a raczej ich fałszywość i dwulicowość, sztuczność na każdym kroku i te głupkowate teksty, z dupy wzięte, którymi chcą się popisać swoją "inteligencją", którą wyczytali na fejsie czy nauczyli się jakiejś regułki dotyczącej życia i każdemu to wpajają, myśląc, że ktoś nabierze się na ten jakże tani chwyt. Zazdrość między ludźmi również mnie przeraża, niby wielcy przyjaciele, ale jak komuś lepiej się układa lub mają coś czego ten ktoś nie ma od razu włącza się czerwona lampka zazdrości. Coraz bardziej zaczynam w nich wątpić, czasami zapominają kim są. Ja staram się jak mogę. Nie może być dobrze tylko mi. Muszę być sobą, ale też nie sama sobie. Chcę dać światu siebie, to jaka jestem, taka jaka jestem dla nich, powinnam. I tak każdego dnia odrywam od siebie kawałek prawdziwego ja, ale nagle zdałam sobie sprawę, że już nie ma co odrywać a ja to ... nie ja.  
 Dziś w nocy napisałam kilka wierszy, może kiedyś je wrzucę, chociaż wydają mi się tak banalne i bezsensowne. Poezji Poświatowskiej i Zdanowicz. Ich wiersze ociekają finezją, są wysublimowane i delikatne. Codziennie mnie zaskakują, a czasem nawet doprowadzają do łez. Te dwie artystki zawładnęły moim ciałem i duszą. Ah, całe życie to poezja. 

  
 Już 2 dzień jak słucham tej piosenki. Cały dzień potrafie chodzić i ją nucić. Do tego jej tekst, ojej. 
U mnie wszystko w porządku własnie pije wino i palę kolejnego papierosa. Jest cudownie, zdecydowanie. Zaczęłam wychodzić z domu, ale to jeszcze bardziej wysysa ze mnie energię, nie dość że pogoda, to jeszcze ludzie, wszyscy tacy smutni i bez koloru. Wole posiedzieć z książką i wyczytywać wszystkie literki. Ah, chciałam wam powiedzieć, że mimo tak wielkiego zainteresowania i wychwalania Paula Coelho ja go osobiście nie lubie, właśnie skończyłam czytać jego 3 książkę i doszłam do wniosku, że w każdej chodzi prawie o to samo, a jego cytaty zaczynają się stawać denne i oklepane. A moje serce nadal zepsute i niemądre. 



czwartek, 10 listopada 2011

so tell me

 Od nadmiaru inspiracji, uginają się ramiona. Tak wiele chce robić jednocześnie ( pisać wiersze czytać książki pisać dużo pisać tańczyć do muzyki śpiewać teksty pisać, czytać, pisać pisać pisać pisać), a w rezultacie nie robie nic. Biernie to chłonę, o tyle dobrze. Wiem, ze czasami przesadzam z moimi emocjami i tym jak się odnoszę do poszczególnych spraw. Zaczęłam czytać o alchemii, ciekawa sprawa, kiedyś już zamierzałam się zabrać za to, ale jakoś nie było kiedy ...
 Dobra, później jeszcze coś napiszę, ale chciałam wam powiedzieć, ze niedawno nad moim kochanym miastem przeszła wielka mgła, niesamowita! macie kilka zdjęć mojego autorstwa:


poniedziałek, 7 listopada 2011

possibility

  Jestem spokojna. Słucham muzyki, gra we mnie całe mnóstwo dźwięków, tak jest dobrze, zdecydowanie. Jednak płaczę, nieustannie płacze wewnętrznie, rozumiem się z deszczem bez słów. Zapalam papierosa, z głośników co chwila wydobywają się nowe brzmienia, piję kawę i uśmiecham się do swoich myśli. Zdałam sobie sprawę, że chyba nie mogłabym Cię znów tak bardzo pokochać, jednak kocham za Tobą tęsknić. Nie da się o Tobie zapomnieć, niestety. Na wietrze unoszą się słowa, wszystkie mówią o mojej miłości, o mojej tęsknocie i pragnieniu. Oddech znów nie jest równomierny i spokojny. Ciągle jeszcze się gubię w tym wszystkim. Próbuję to sobie poukładać, ale jest ciężko. Wiem natomiast, że miłość jest wieczną utratą spokoju. Wsłuchuję się w szept mojego serca, które jest cichsze, o ten gwałtowny stukot, poderwany do lotu. Bije wolniej, jednak jeszcze funkcjonuje, na szczęście. Kolejny buch, kolejna myśl, kolejny łyk kawy... Kończy się papieros, czas wracać.
  Ah, niedawno oglądałam "Sztuka wysublimowanej fotografii", który gorąco polecam, dość kontrowersyjny film o fotografii, ćpunach (?), którzy nie odnaleźli sensu życia, ale przede wszystkim o miłości dwóch kobiet, które też gubią się w swoim uczuciu, same nie widzą czego chcą, raczej jedna z bohaterek nie potrafi tego zidentyfikować. W niektórych momentach dość przewidywalny, ale to są nieliczne momenty. Gra aktorów bardzo dobra, naturalna. Dość ciężki film, jednak jeden z lepszych jakie, zdecydowanie.


piątek, 4 listopada 2011

new dream

Postanowiłam w końcu zrobić cos ze sobą. Wypisałam sobie cztery punkty, które codziennie staram się wciągnąć w życie:
1. Nie żałuj wczoraj
2. Nie marnuj dzisiaj
3. Nie obawiaj się jutra
4. Zawsze jest czas na sen, czekoladę i seks
No to by było na tyle. Ciągle lista się powiększa, ale narazie skupiłam się na tych czterech. Ah, moje życie towarzyskie znów rozkwita, zaczęłam wychodzić z domu, jutro szykuję się koncert, aczkolwiek nie dubstepowy, tylko rockowy, ale to nic, mam zamiar się wybawiać, będzie pogo i multum znajomych co mnie bardzo cieszy. Ostatnio doszłam do wniosku, że nikomu nie można ufać, nawet samej sobie, a co dopiero innym. Zawiodłam się na pewnych ważnych mi osobach, dowiedziałam się rzeczy, których nie powinnam tak naprawdę wiedzieć. Prawda boli, cholernie boli, ale jest lepsza niz kłamstwo, zdecydowanie. Ojej, moja cała wena i dusza artystyczna gdzieś uciekła, bardzo źle, bardzo. A uczucia? Uczucia w sumie bez zmian, popioły dawnych namiętności dogasają, papieros się kończy, a do pokoju przywędrowała głucha cisza. Serce jakieś inne niż zwykle, jakby cichsze i spokojniejsze, ale gdyby się tak wgłębić, jest rozdarte na pół, na trzy, a nawet na dziesięć części. Nie potrafi znaleźć wyjścia z tej jakże glupiej sytuacji, jaka mnie od kilku dni prześladuje, dni? mięsięcy raczej.  Mimo wielu prób rozmowy, ale i nie tylko, ciągle jest tak samo. Nadal są sprawy bez rozwiązania, a raczej jest rozwiązanie, ale ja Go nie umiem znaleźć. A wiecie, najśmieszniejsze jest chyba to, że nie da się wszystkiego pogodzić, ani tym bardziej wybrać. Są rzeczy, których nie mozna się pozbyć, ani bardziej przycisnąć do serducha. Ale czy naprawdę istnieje labirynt z, którego nie ma wyjścia?


wybaczcie mi za moją jakże marną notkę, ale nic w sumie się ostatnio nie dzieje, ciągle ta sama monotonia, dodatkowo pogoda zabiera mi chęć, ale to się zmieni, obiecuję.

piątek, 28 października 2011

swelling

    Chcę krzyczeć. Chcę uciec. Moje życie towarzyskie jest w stanie krytycznym. Nigdzie nie wychodzę, zamykam się w swoich czterech ścianach. Życie mi ucieka, wiem o tym i nic z tym nie robię. Każda noc to wylewanie kolejnych łez. Czasami szczeście jest tak niesamowicie blisko, ukrywa się po kątach, jest jak mrówka, na którą nie zwracamy najmniejszej uwagi i ją depczemy. Chcemy tylko takie szczęścia jakie sobie wymyślimy, o jakim myślimy, każda inna rzecz jest dla nas nieważna. Własnie dlatego ludzie są nieszczęśliwi widzą tylko zło i ból. Ale z drugiej strony trzeba szukać szczęścia, nie mówić " co ma być to będzie", tylko na nie pracować i mieć ambicje. Większość ludzi stwarza sobie więzienie umysł, a to tylko zwykła iluzja, którą sami sobie tworzymy, imaginacja. Zaczyna to do mnie docierać, staram się szukać tych małych rzeczy, korzystać z każdej sekundy, aczkolwiek muszę wyjść z domu, w końcu. Staram sie nauczyć żyć, znajdując sens w bezsensie, oraz postrzegać piękno w brzydocie, staram sie zrozumieć siebie, odnaleźć mocne i słabe strony, pracować nad swoim charakterem i w końcu znaleźć to czego od dawna szukam. Śniło mi się niedawno, że umieram, czułam jak strzała przeszywa moje całe ciało. Obudziłam się i ... i nadal odczuwałam ból, dziwny sen naprawdę, nigdy tak nie miałam, fakt śniło mi się, że umierałam, ale jak sie budziłam miałam poczucie, że to był sen i zazwyczaj o nim zapominałam, ale teraz, widziałam swoją śmierć, czułam ból i niesamowite cierpienie .... chyba tej nocy, coś padło mi na banie i troche zmieniłam swój tok myślenia. A tak nie chce mi się już pisać, bli mnie ręka, zmykam kociaki : *




poniedziałek, 24 października 2011

little dream

 Piękna pogoda. Piękne słońce. Wszystko takie inne. Nawet oddech stał się równomierny, a myśli wolne, chociaż nie do końca. Ale nigdzie nie pójdę, moje "nie chce mi sie" sięgnęło apogeum, chociaż dziś jest tak ślicznie, sama nie wiem. Wolałabym schować się pod kocem z kawą i książką w ręku i nigdzie stamtąd nie wychodzić albo zapaść w jesienny sen i zbudzić się zimną. Ojej, nie lubie zimy tylko z jednego powodu, jest zimno, ale uwielbiam ją za klimat i atmosferę, wszystko jest wtedy takie magiczne. A co do uczuć, pusto i cicho. Jakoś daję radę, jednak muszę popracować nad swoim charakterem, który jest bardzo słaby. Chciałabym aby moja miłość, wreszcie przecięła te wszystkie liny i pozwoliła mi sie od Ciebie uwolnić. Znów znaleźć kogoś, kto sprawi, że wieczorami myślę tylko o nim, a gdy Go spotykam to tracę nad sobą kontrolę, serce fika koziołki, a ręce same mi się trzęsą. Niesamowite uczucie, za którym tęsknię. A teraz dopiję kawę i zmykam się uczyć, może skusze się na jakiś spacer, wieczorem mam zamiar obejrzeć film, ale wszystko się może zmienić. Obiecuję napisać jakąś bardziej sensowną notkę, ale to później.


piątek, 21 października 2011

Kochankowie

"Kochankowie nie mogli żyć ani umrzeć jedno bez drugiego. W rozłączeniu nie było to życie ani śmierć, ale i życie, i śmierć razem"
Właśnie obejrzałam film "Dzieje Tristana i Izoldy", oh już dawno nie wylałam tylu łez na filmie, niby banalna historia, ale wywołala we mnie tyle emocji i uczuć, że ciężko to opisać. Gorąco polecam! 
Spacer się niestety nie udał, mimo chęci i sprzyjającej pogody, mam takiego wielkiego lenia, że kompletnie nic mi sie nie chce robić. Moja cała energia przeminęła wraz z odlatującymi ptakami, a miłość odeszła wraz z ostatnim podmuchem wiatru. Moje dni są tak monotonne, moje życie towarzyskie powoli zanika, tak jak i świat powoli zapomina o mnie, jak najprędzej muszę z tym coś zrobić. W sumie mam mieszane uczucia, mam bałagan w głowie, który muszę jak najszybciej uporządkować. Chciałabym już zapomnieć, ale nie potrafię, chociaż się staram, naprawdę. To wszystko jest takie skomplikowane, moje serce jest skomplikowane, uczucia, nawet dzisiejszy oddech różni się od poprzednich. Miłość, miłość, miłość jest wieczną utratą spokoju, jest głodem, bólem, grzechem i niesamowitą radością, hymm to już temat na dłuższą rozkminę. Miłego i ciepłego wieczoru!


poniedziałek, 17 października 2011


 Na początku, chciałam Drogi Anonimie powiedzieć, że już wyjaśniłam z Kasią to i owo. Fakt zapożyczyłam od niej niektóre słowa, ale już wzięłam to w cudzysłowie, poza tym nie wzięłam od niej wszystkiego, czy ona w którymkolwiek poście napisała coś o Audrey? Co do stylu pisania również się nie zgodzę, każdy może tak pisać, to nie tylko jej język, przejrzyj sobie inne blogi, a zobaczysz, że nie tylko ona tak pisze. Dziękuję za uwagę.
  Czuję już po sobie jesień, jestem śpiąca, ciągle jest mi zimno, nic mi sie nie chce robić, cała energia ode mnie uciekła. Wracając ze szkoły nigdzie nie wychodzę, jedynie spacer z psem. Smutna pogoda, smutna pora roku, zdecydowanie. Wieczory spędzam przy herbacie, książce i słuchaniu smętnych piosenek, eh. Aktualnie czuję w sobie pustkę, co mnie bardzo przeraża. Postanowiłam sobie, że jutro pójdę gdzieś do parku, do miasta, gdziekolwiek, oczywiście jeżeli pogoda na to pozwoli. W sumie, brakuje mi już spojrzeń ludzi, zza którymi kryją się rozmaite historie, uczucia, ale również pustka i obłęd.

oh, uwielbiam Zaz, uwielbiam tą piosenkę, uwielbiam jej chrypkę, jest cudowna.

niedziela, 16 października 2011

boire pour la soif

 Przepraszam, ale zakochałam się w Audrey Hepburn. Po obejrzeniu filmu "Śniadanie u Toffani'ego", nie mogę się nadziwić ile w niej wdzięku, kobiecości i seksapilu. Dawno już o niej słyszałam, ale jakoś nigdy nie mogłam zabrać się do przeczytania jej życiorysu ani obejrzenia filmów. Niesamowite. Niedługo wybieram się do bibioteki po jej biografie, ah."pragnę teraz poznać kogoś, kto wywróci mój świat, barwna postać, właśnie. Zawsze myślałam, ze mam silny, błąd, mam słaby charakter i łatwo mną manipulować. Aktualnie wyjechałabym gdzieś, jak najdalej od tego miejsca, ale wiem, ze nie ucieknę od myśli, one będą mnie gonić, aż do końca. "
ps. dziękuję wszystkim za miłe słowa!

piątek, 14 października 2011

hey idiot

 Dziś każdy wdech i wydech sprawia mi ból, nie oddycham chętnie. Każde muśnięcie wiatru, powoduje nieprzyjemny dreszcz na moim ciele. Czas znów wystawia mnie na próbę wytrwałości. Jednak pochlebia mi to - to jakby sprawdzian dla mnie. Zdam, a może obleję? Nie jest to teraz ważne. Poszukuję namiętności, którą porwał dzisiejszy wiatr. Poszukuję kawałka szczęścia, zamkniętego w martwej formie człowieka. Nie żyję tylko o chlebie i wodzie, karmię się złudzeniami. Znalazłam w sobie, przystań, w której moje serce popadało w niewole samotności. W sumie, nie narzekałam. Zabijałam w sobie pewne uczucie, szło mi bardzo dobrze, aż do dziś, kiedy to znów powróciło. Znów wszystko powróciło. Niestety, ale muszę przyznać, że miłość stała się dla mnie głodem. Cicho sza - jakoś wymawiając te słowa, uspokajam się, dziwne na prawdę.


taka tam ja :)

czwartek, 13 października 2011

oh, darling darling

 Włamał się do mojego wnętrza, niczym złodziej, ukradł cząstkę mnie, jednak zapomniał zamknąć drzwi. Przez niego czuję się samotna. Tęsknie. Wiatr ucichł, a noc stała się ciemniejsza. Tylko on umie oddechem przegonić mrok. Nadziej. On jest czymś więcej niż nadzieją. Proszę, przerwijcie to milczenie, ono mnie przytłacza, tak samo jak samotność. Ah, samotność- ciężki orzech do zgryzienia, ludzie chcą jej się pozbyć, choć wielu właśnie jej pragnie, nie zdając sobie sprawy jak ona niszczy piękno naszego człowieczeństwa. Ludzie chcą być kochani i bezpieczni, potrzebują oparcia w drugiej osobie. XXI wiek tak wiele w nim fałszywości i oszustwa, dwulicowość na każdym kroku, zaufanie powoli obumiera, spowiadamy się dla ściany, a miłość jedynie do papierosów. Nie wiem po co wam to wszytko pisze, ale musze wam powiedzieć, że od pisania nie boli tylko ręka, ale i dusza. Paradoks.


wtorek, 11 października 2011

down down down

 To jest takie cudowne, wstać rano, wypić poranną kawę i poczytać " Śniadanie u Tiffany'ego", niesamowite, naprawdę. Czuję, że dzisiejszy dnień będzie magiczny, chociaż pogoda za oknem, mówi co innego. Wszystko jest fantastyczne, ale zaraz musze iść uczyć się angielskiego, co mnie mniej cieszy. Dokończę kawe i zmykam do nauki. Moje uczucia bez zmian, ja bez zmian, w sumie sama już nie wiem, ale to jest takie urocze, być w stanie "nikłej wiedzy o sobie". Wieczorem może napiszę dłuższą notkę, o ile najdzie mnie jakaś wewnętrzna wena. Tak czy siak, życzę ciepłego i równie magicznego dnia jak u mnie!

niedziela, 9 października 2011

fuck it!

 Koniec tego, co miało być początkiem, tego, co miało nadać inny wymiar niespełnieniom. Koniec mylenia kroków, koniec oszukiwania i udawania. Czas uwolnić się od tych wszystkich niepotrzebnych uczuć, czas zacząć od nowa. Będę tęsknić i wspominać, tak czy siak, teraz staram się zapomnieć, zbudowałam mur, który chroni mnie przed nadzieją, ale również każde moje wypowiedziane słowo, odbija się od niego i niesie za sobą guche echo, które wypełnia mnie przeraźliwą pustką. Muszę się uwolnić, obrać nowy kierunek. A teraz przepraszam, ale idę na kawe, ciasto i papierosa, z portisheadem w tle i książką w ręku, dziękuję.


czwartek, 6 października 2011

sex&drugs

 Otwórzmy okna i zaciśnijmy to świeże powietrze tuż ponad nami.  Jeszcze tyle przed nami nieprzespanych nocy, oczu przekrwawionych problemami.  Choć wszytko zależy od tego jak postąpimy, to i tak nie wiemy, jak wszytko się potoczy, jakie będą konsekwencje. Wszystko się zmienia, wszystko, co wydawało nam się być takie stałe. Nie uciekniemy od wspomnień, one będą przy nas ciągle. Każdy chciałby włożyć sobie tampon do głowy, który wyssałby niechciane wspomnienia, ale nie da się tak. Wszystko zmienia się diametralnie, albo trwa w codziennej, nudnej monotonni.




środa, 21 września 2011

dream

''Rozrywasz moje gorączkowe myśli, dotykasz poranka, promień słońca łaskocze trawę, uspokój się, proszę, to tylko rzeczywistość drugiej strony, nie żyjesz, zrozum, zaakceptuj chociaż to, dawniej umierałaś w życiu, teraz żyjesz w zaświatach, tak nie może być, należało wybrać wyłącznie jedną opcję i wszyscy w promieniu miliona kilometrów wybrali właściwą, tylko nie ty, ty biegniesz jak zawsze na przekór, pod prąd, przeciw życiu, ożywiasz śmierć, pytania stawiasz od końca, zamiast odejść, przychodzisz, mówisz, gdy należy milczeć, śmiejesz się, gdy smutno.''



poniedziałek, 19 września 2011

good morning

więc się oprę
o twoje ciało
i będę jak bluszcz
który ramię drzewa porasta

pieszczotą ciasną
otoczę twoje ręce
i szyję prostą
i brwi

usta
przybytek mojej wiary
pieczęcią pocałunku
zamknę na siedem klamek własności

i będziesz mój
tak bardzo
jakbyś nigdy
nie miał własnego ciała

a niebo wieczoru
pochylone nisko
przykryje nas
ciepłą kołdrą mroku

 uwielbiam ten wiersz Poświatowskiej. może wieczorem coś napisze. lubię dzisiejszy stan, przez moje ciało przepływa dziwnie pozytywna energia. Dzień dobry!


piątek, 16 września 2011

nevermind

 Wiem, że niektóre sprawy będą zalegać w mojej głowie, jak dym papierosowy w płucach. Wiem, że podejmę jeszcze wiele błędnych decyzji. Jeszcze nieraz będę musiała zaryzykować, przekroczyć progi i granice, wybrać inną drogę, zbłądzić aby móc się odnaleźć. Tak czy siak, muszę się czymś zająć albo chociaż nie myśleć. Oszukuję sama siebie, wmawiając, że wszytko jest w porządku, że jestem szczęśliwa. Staję przed lustrem, karmie je spojrzeniem, zaplam papierosa, uśmiecham się, znów tym samym idiotycznym uśmiechem. Idiotka. Odchodzę.




ps. na zdjęciach jestem ja!

poniedziałek, 5 września 2011

lovelove

Lubię przekraczać granice. Lubię dzisiejsze słońce. Lubię każdy oddech. Ah, mam ochotę na długi spacer, emanuje pozytywną energią, chce mi sie skakać ze szczęścia. W sumie notka inna niż zwykle, ale czasami zmiany sa dobre, szczególnie że u mnie wszytko zmienia się diametralnie. Moje nastawienie miłości i fascynacji ciągle się zmienia, co jakiś czas pryska i powraca. Mam chęć zmian, zmian zmian zmian! Nic dziś mądrego nie napisłam, żadnych głębszych rozkmin, ani myśli. Życzę miłogo i pełnego miłości dnia!



czwartek, 25 sierpnia 2011

wtorek, 23 sierpnia 2011

ekshibicjonizm uczuć

Cisza mruczy. Niebo marszczy czoło. Gwiazdy spadają jedna po drugiej i spełniają cudze marzenia. Niektóre marzenia bolą, a najbardziej bolą te niemożliwe. Historia znów ma sklerozę i lubi się powtarzać. Każdego dni jest za późno żeby się zapoznać i odkładamy to na jutro, piękna monotonia. W pustym pokoju, sam na same ze sobą, przeżuwam wspomnienia. Każde nawet najmniejsze wspomnienia odbija piętno na naszej przyszłości. Z każdej minuty na minute coraz bardziej tęsknie, brakuje mi Twojego spojrzenia, dotyku, albo banalnego uśmiechu. Miłość staje się głodem. Odpalam papierosa, szukam ukojenia. Ale wiecie co? Jest mi dobrze, nawet bardzo, moje sine usta, pachną tytoniem. Każdy papieros jest dla mnie chwilą oderwania się od świata, wdech, wydech, wdech, wydech ...  papieros się kończy, czas powrócić do rzeczywistości. Wieje realizmem ... ale lubie dziejszy wiatr. Ogółem lubie dziś wszytko, zaczynająć od nieba, po swój oddech i po jego wczorajsze spojrznie. A teraz śpij i śnij. Cicho sza, i tylko uśmiech nie schodzi z ust do ust ....




poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Emocje znów mnie przerastają. Myśli błądzą, a Ty bezczelnie przepełniasz moje oczy nadzieją. Znów rozum toczy walkę z sercem, a dusza próbuje znaleźć odpowiedź jak to sie dzieje, że jedna osoba potrafi stanowić dla nas wspaniałe szczęście i nieokreślone cierpienie. Nigdy się nie spodziewałam, że jeden człowiek może tak namieszać w moim życiu. Oddycham nim. Chciałabym pozwolić temu uczuciu odejść, ale z drugiej strony ono daje mi chęć do życia.





sobota, 20 sierpnia 2011

mistake

Kiedy dusza zaczęła prowadzić delikatną walkę z sercem, zrozumiałam, że popełniłam błąd.
 Jakoś dziś wszytko ucichło. Echo niesie za sobą smutek. Siedzę otoczona ciszą i czuję, że rydwan pragnień znów się zbliża. Dziś każdy wdech i wydech sprawia mi ból, nie oddycham chętnie. Każde muśnięcie wiatru, powoduje nieprzyjemny dreszcz na moim ciele. Czas znów wystawia mnie na próbę wytrwałości. Jednak pochlebia mi to - to jakby sprawdzian dla mnie. Zdam, a może obleję? Nie jest to teraz ważne. Poszukuję namiętności, którą porwał dzisiejszy wiatr. Poszukuję kawałka szczęścia, zamkniętego w martwej formie człowieka. Upadam? Nie, ciągle walcze, walczę o coś czego nigdy nie będę posiadać, jednak nadziei jeszcze nie pogrzebałam. Walczę o coś, o czym myślę budząc się i zasypiając, o każdym wschodzie i zachodzie słońca. Nie żyję tylko o chlebie i wodzie, karmię się złudzeniami. Moje życie to paranoja. Nie oddałam duszy. Oddałam swoje serce. I na tym polega mój błąd.

piątek, 17 czerwca 2011

free your mind, darling

Stwórzcie coś niepowtarzalnego a nazwę was artystami!
  Nie jestem artystką, nawet nie zamierzam siebie tak nazywać, ale za duzo rzeczy mam do wykrzyczenia i wyplucia, to moje emocje, moje stany i moje frustracje, pasje, adrenalina presja i smak zycia, założyłam bloga, aby tu o tym pisać, chociaż łatwiej mi to pokazać poprzez taniec. Artysta to jest osoba, która potrafi wznieść się chociaż o milimetr ponad codzienność, ale mało kto ma odwagę, stwarzamy miliony problemów, z którymi nie potrafimy sobie poradzić, myślimy negatywnie i wynajdujemy same minusy, boimy się opinii innych, ale przecież tworzymy dla siebie, nawet jakiś kiczowaty obrazek, może stać się dla jednych prawdziwą sztuką, a dla innych czymś banalnym, pozbawionym najmniejszego sensu. Dzieło nie musi być piękne, ale natchnione pasją tworzenia i tego się trzymam. 








Uwolnij swój umysł a reszta pójdzie za tobą
 Bądź ślepy na kolory, nie bądź taki płytki